Po co?

Tak mnie naszły w styczniu dość smutne myśli. Otóż całe życie budujemy własną osobowość, zbieramy różne przedmioty, tworzymy, układamy, przestawiamy. Zastanawiam się jednak po co to wszystko. Najdalej za 2 pokolenia wszelki ślad i pamięć po nas zanikną - być może ograniczą się do napisu na płycie nagrobnej, ale i to niezbyt długo, bo nieopłacone miejsce szybko przekopią dla "następców". Moje rozważanie dotyczy oczywiście 99,9999999% populacji, bo reszta w pewien sposób odciśnie się choćby w podręcznikach do historii co i tak jest marną pociechą.
Ciężko żyć w przekonaniu, że nasze życie nie ma sensu... że życie naszych dzieci będzie równie bezsensowne... i że istnienie całej ludzkości to ledwie króciutka kosmiczna chwilka, która przeminie wraz z wybuchem jakiejś pobliskiej gwiazdy lub wraz ze śmiercią naszego rodzimego słońca.
Byle do wiosny...

Komentarze

Popularne posty